Pałac Mroku

- Nie miałem na myśli akurat siebie, tylko spytałem.
Sam Alastor raczej by mu nie pozował. Tylko wtedy gdyby go o to poprosił, ale też nie za często, gdyż w końcu nie będzie z nim spędzał każdej wolnej chwili. Bardzo by chciał, ale też miał pewne obowiązki. Mógł natomiast mu załatwić modeli takich jakich by chciał, kto się sprzeciwi władcy? Raczej nikt.
- Wybacz, że przeszkadzam, Panie, ale w sierocińcu zginęła Amelia. - Odezwał się demon, który do nich podszedł. Był to trochę niższy od Alastora mężczyzna, z przydługimi, czarnymi włosami, rogami, pokaźną muskulaturą i kruczoczarnymi skrzydłami. Miał on na sobie tylko spodnie i buty, więc wyraźnie było widać jego dobrze umięśniony tors, z wytatuowanym dużym symbolrm, którego część miał również na czole. To był Ponury Żniwiarz, aktualny naczelny generał i jego doradca.
- W takim razie wyślij tam Lisę. Niech ma swoje pole do popisu.
Żniwiarz tylko skinął głową i poszedł do demonicy. Mógł to zrobić od razu, ale niestety potrzebował zgody władcy. A skoro o nim już mowa, to ponownie skupił uwagę na swoim kochanku.

Odrobinę wytrącony z dotychczasowej błogiej równowagi, obserwowałem tę całą rozmowę pomiędzy Alastorem a tym kimśtam, nie ważne. Nie miałem bladego pojęcia, o czym właściwie rozmawiali, ale wolałem o to nie pytać. Niezbyt mnie obchodziło to, co demony robiły sobie tutaj z innymi demonami. Powinno mnie raczej obchodzić, co demony w maskach mogą robić z aniołami bez skrzydeł. Tak, temat bardziej na czasie.
- A powiedz mi, Ali - zacząłem z szelmowskim uśmieszkiem, niby od niechcenia. - Wszyscy tutaj się ciebie słuchają, tak? Jak króla. Czy zatem kochanek króla nie jest jakby królewiczem i też ma jakąś tam sobie małą władze?
Domyślałem się, że gadam bzdury, ale musiałem o to zapytać. Nawet, jeśli do królewicza mi było daleko, a bliżej do osobistej królewskiej dziwki.

To pytanie było bardzo trafne, tylko nie wiedział jak ma mu odpowiedzieć, żeby go czasem nie obrazić. Jako kochanek miał niewielkie przywileje, natomiast gdyby był jego partnerem, to to było by zupełnie co innego. Całą sytuację pogarszała jednak jego rasa. Wykluczała ona niestety (lub na szczęście) jego udział w sprawowaniu władzy.
- Jako mój kochanek nikt nie może zrobić Ci krzywdy i masz prawo wymagać niektórych rzeczy od innych demonów, ale to było by na tyle. Jesteś aniołem, ale gdybyś upadł miałbyś większe możliwości.

Popatrzyłem na niego odrobinę zawiedziony. E tam, niepotrzebna mi władza. I tak on był gotów spełnić moją każdą zachciankę i to powinno mi wystarczyć. Wzruszyłem ramionami.
- Mówi się trudno, przynajmniej ty zrobisz wszystko, o co poproszę - powiedziałem pewnie i uśmiechnąłem się do niego czarująco. Władza ponoć wydobywa z ludzi ich najgorsze cechy, może to i lepiej, że nie mogłem jej posiąść.
Przeszedłem się wzdłuż tarasu i przysiadłem na kamiennej balustradzie, żeby pogapić się na kwiaty. Jak żyję nigdy takich nie widziałem.
- No i prędzej dam się namówić na orgię z grupą demonicznych hipisów, niż stanę się upadłym - dodałem w zamyśleniu wyciągając rękę i zrywając jeden kwiatek.

Demonicznych hipisów napewno łatwo nie znajdzie, ale za to zwykłe demony. A sam pomysł z orgią był ciekawy, ale wykonalny dopiero kiedy tamten się do niego przyzwyczai. No, do halloween zdąży go chyba "oswoić" i wtajemniczyć we wszystko. Albo zwyczajniej zrezygnuje z tak przyjemnej zabawy... Ech, wystarczyło jedno słowo a on znowu tylko o jednym. Będzie musiał wkrótce się z nim przespać, bo taki "celibat" źle mu robił.
- Trochę szkoda, ale jak wolisz.

Popatrzyłem na niego przez ramię i zacząłem machać od niechcenia nogami. To przez to piękne otoczenie czułem się tutaj prawie, jak w domu.
- Dlaczego nosisz maskę? Przecież twoja twarz jest całkiem... zgodna z zasadami kanonu piękna.
Trochę głupio wykręciłem się od użycia słowa "ładna". No bo jego twarz była ładna, zło zawsze dobrze wygląda, żeby łatwiej kusić. On przynajmniej nie wyglądał tak bardzo demonicznie, przynajmniej nie miał rogów i białych oczu. Tego bym chyba nie zniósł.

- Z prywatnych powodów.
Maskę nosił, nosi i będzie nosił. Wzbudzała ona niewielki strach podczas walki oraz wyśmienicie ukrywała jego wyraz twarzy, dzięki czemu nikt nigdy nie mógł domyślić się o czym myśli w danej chwili ani co zamierza. Miał do niej coś na wzór sentymentu, ale również i wartość. Niewiele osób widziało go bez niej odkąd został władcą piekła, a jeśli już to musiały to być jakieś wyjątkowe osoby. Przykładowo jego słudzy nigdy go nie widzieli bez niej. Nawet potężniejsze demony nie widziały jego twarzy.

- Ale pewnie jak się kąpiesz, to ją zdejmujesz, co? - zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Co mi przyszło do głowy, żeby pytać go o takie głupie rzeczy! Nie powinno mnie obchodzić, co on robi, kiedy się kąpie, czy bierze prysznic, czy w jakiejkolwiek innej sytuacji bez ubrań. Ech, miałem ochotę sam siebie zdzielić po twarzy, żeby wreszcie ochłonąć. To miejsce i jego obecność tak na mnie wpływały, mówiłem więcej, niż powinienem. I myślałem o rzeczach, o których nie powinienem. Wzdrygnąłem się lekko.

- Będziesz miał okazję się przekonać.
Zgadza się, wspólnej kąpieli nie zamierzał mu odpuszczać. Bez seksu jeszxze jakoś wytrzyma, ale dlaczego miałby odpuszczać kąpiel? Dotyk demona nie zabijał, więc raczej mógł sobie z nim spędzić czas podczas kąpieli.

Właśnie. Tak. Kończą się. Moje głupie pytania!
Niepewnie przyjrzałem się jego oczom, starając się jakoś z nich wyczytać, czy demon może żartuje. Jasne, kochankowie pewnie mogą nawet brać wspólne kąpiele, ale chyba średnio mi się póki co ten pomysł podobał. Z drugiej jednak strony w Alastorze było coś takiego, czego nie rozumiałem do końca, a co dziwnie mnie do niego przyciągało. Właśnie dlatego starałem się cały czas stać od niego w pewnej odległości.
- Ale że jak... chcesz, żebym się wykąpał? Z tobą? Tak całkiem nago, ciało przy ciele, z tysiącami możliwości na przypadkowe dotknięcie się?
Jeszcze niech mi tylko powie, że chce to zrobić teraz. Wtedy zemdleję, pytanie tylko czy ze strachu, czy z zachwytu..?

- Dokładnie tak.
Może nie koniecznie przypadkowe dotykanie się, ale tego nie powiedział. Chłopak miał piękne ciało co dostrzegał nawet kiedy był ubrany, więc to mogła by być bardzo długa kąpiel... I przyjemna, z pewnością dla obu stron. Aż miał ochotę już teraz z nim iść się wykąpać. Istniał tylko jeszcze pewien problem... on miał bardzo dużą łazienkę z dużą wanną. E, ciul z tym. I tak go nie zamierzał wówczas puszczać wolno.

- I zapewne chcesz już teraz zaprowadzić mnie do łazienki.
Sam siebie pogrążałem, ale chwilowo chęć zobaczenia jego twarzy i w ogóle całego ciała zagłuszała niechęć. W życiu nie podejrzewałbym siebie o takie dziwne zapędy, przecież to w ogóle nie w moim stylu. Na moim lewym ramieniu siedział miniaturowy Alastor, szepcząc namiętnie, żebym do niego podszedł i go pocałował. Na prawym ramieniu zaś siedział mały Samuel i darł się, żebym nie dał się zwieść. Kij z sumieniem.
Zerwany wcześniej przeze mne kwiat spadł za balustradę, kiedy z niej zeskoczyłem. Stanąłem naprzeciwko demona, nieco bojąc się do niego podejść i przełknąłem ślinę.
- No to na co czekasz?

- Zamierzałem z tym poczekać, ale jesteś zbyt śliczny.
Demon wziął anioła na ręce, zupełnie jak pannę młodą, i udał się z nim do ich sypialni. Przy skorzystaniu ze skróru nie zajęło im to wiele czasu, więc całkiem szybko znaleźli się w sypialni, z której przeszli do łazienki obok. Miała ona wbudowaną w podłogę, dużą wannę. Gdyby była głębsza można by było to nazwać basenem. Lord Mroku odkręcił pięć złotych kurków, po czym do wanny zaczęło lecieć mnóstwo ciepłej wody. I to wystarczyło, aby w ciągu kwadransu napełnić ją prawie całą wodą.

Wciągnąłem szybko powietrze, kiedy tak wziął mnie na ręce. Dopiero wówczas zdałem sobie sprawę z tego, jak silne są jego ramiona, jak przyjemne ciepło i zapach ciała...
Dopiero, kiedy stanąłem na nogach w łazience (łaźni!) zrozumiałem, na co się tak właściwie zgodziłem. Bo w tej chwili miałem się przecież przed nim rozebrać, od tak stanąć jak mnie Pan Bóg stworzył. I właśnie wtedy zacząłem się krępować. Nigdy nie przepadałem za swoim przeciętnym ciałem nastolatka.
Zerknąłem uważnie na wannę, napełniającą się szybko wodą i znów spojrzałem na Alastora.
- Ty pierwszy - mruknąłem, wskazując ruchem głowy jego ubrania. - Chociaż czekaj...
Podszedłem do niego i lekko drżącymi dłońmi ująłem z obu stron jego maskę, po czym powoli odjąłem mu ją od twarzy. Od razu wyglądał bardziej normalnie, prawie jak zwykły człowiek. Uśmiechnąłem się przelotnie.
- Tak lepiej.

On był naprawdę uroczy. Taki słodki, lekko skrępowany. Wziął od niego swoją maskę, po czym rzucił ją na podłogę i pocałował go delikatnie w usta. O maskę się nie martwił, była bardzo wytrzymała. A jego usta takie słodkie... Całował go namiętnie jeszcze kilka dobrych minut, ale w końcu przerwał to. Uśmiechnął się do niego ciepło, co rzadko robił, po czym zakręcił kurki. Wody już było wystarczająco dużo, więc można się kąpać. Tak jak chciał anioł, Lord Mroku rozebrał się pierwszy. Wszystkie jego ciuchy wylądowały obok maski, pozostając już całkowicie nagim. Teraz tamten mógł zobaczyć bez problemu jego wyrzeźbione ciało jak i... Duże przyrodzenie.
- Twoja kolej. Chyba, że mam Ci pomóc z tym i owym...

Sposób w jaki mnie pocałował odrobinę zwalił mnie z nóg. Nie było w tym nic złego ani natarczywego, o co uprzednio go posądzałem. Widocznie potrafił być całkiem ciepły, delikatny i kochany, jeśli tylko chciał. Jeszcze nikt nie całował mnie w taki sposób, wcale już nie pamiętałem wczorajszych wydarzeń w lesie.
Z płonącymi policzkami mogłem patrzeć, jak demon całkowicie się rozbiera. Widok był... cóż, nieziemski. Miał idealne ciało, od razu przywodzące mi na myśl antyczne, marmurowe rzeźby. No i ten jego... Niebiosa.
- Nie musisz, sam sobie poradzę - mruknąłem. Odrobinę się ociągając zacząłem sam się rozbierać. Wreszcie, nadal drżącymi z emocji dlońmi, zdjąłem z siebie bieliznę i odrzuciłem ją na stertę pozostałych ubrań. Musiałem przy nim wyglądać dosyć mizernie. Nerwowo objąłem się ramionami i niepewnie podniosłem na niego wzrok. A jeśli zobaczywszy mnie już nago nagle się rozmyśli? Przecież on cały był piękny, a ja wyglądałem jak chuchro.

Na wszystkie przekleństwa, on był piękny! Taki delikatny, młody, śliczny... I do tego taki niepewny i zakłopotany. Po prostu cudowny. To będzie chyba jeden z jego najlepszych kochanków. Bez zbędnych pytań znowu wziął go na ręce, tym razem wchodząc z nim do wanny. Przyjemna, ciepła woda i cieplutkie ciało chłopaczka było czymś niesamowitym. Przytulił go mocno do siebie i oparł się o ściankę wanny, namiętnie go całując. Jego język z olbrzymią przyjemnością błądził po lini zębów i podniebieniu aniołka.

Pozwoliłem sobie leciutko objąć go za szyję, kiedy znowu wziął mnie na ręce. Odruchowo przylgnąłem do jego ciała i starałem się chociaż trochę odwzajemniać jego pełne namiętności pocałunki, chociaż średnio mi to wychodziło. Ponieważ on znał się na rzeczy, a ja byłem wcale nie obeznany w tych sprawach.
Skupiłem się tylko na tym, żeby było mi w miarę przyjemnie. Musiałem pozbyć się skrępowania, przynajmniej trochę. Woda była przyjemnie ciepła, jego usta jeszcze cieplejsze, a ciało prężne i idealne w każdym calu. Badawczo przesunąłem palcami po jego piersi, nie mogąc się powstrzymać. Och, co też można robić w wannie...
- Emm... Chyba powinniśmy się myć - szepnąłem, kiedy tylko nasze usta na chwilę się rozłączyły. Nie chciałem, żeby kąpiel skończyła się od razu seksem, ciekawe tylko, czy on by się ze mną w tym względzie zgodził.

No dobra, może i akurat nie seksem, ale dlaczego miałby go trochę nie poprowokować? Kontynuował namiętn acz i delikatny pocałunek, jedną ręką głaszcząc przy tym jego plecy. Miał na niego straszną ochotę, ale to jeszcze za wcześnie żeby go przelecieć. Drugą ręką zaczął delikatnie głaskać aksamitną skórę jego przyrodzenia, po czym przerwał na chwilę pocałunek.
- Pozwolisz mi? Obiecuję, że skończy się na samym dotykaniu.

Cały aż zadrżałem w momencie, gdy poczułem jego dotyk na mojej męskości. No, nie sądziłem, że będzie taki szybki. Byłem pewien, że przez to całe dotykanie i tak się podniecę, na to nie było bata, ale przecież nie mogłem mu zabronić.
- Dobrze, możesz dotykać - powiedziałem drżącym z uniesienia głosem, nie odrywając wzroku od jego twarzy. Jego dotyk naprawdę był dziwnie przyjemny, ale jednak tej odrobiny niepewności nie mogłem się pozbyć. Czułem szkarłatne rumieńce na policzkach i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że przez dłuższą chwilę jeszcze nie znikną.

- Jesteś słodki...
Demon pogłaskał mosznę chłopaka, po czym wrócił do jego męskości i zaczął mu ściągać i nasuwać napletek. Chciał żeby otrzymał wzwód. Chciał sprawdzić samym dotykiem, jaki on tam jest. Z pewnością nie będzie taki duży jak on, ale z pewnością był on inny. Bardzo chciał sprawić mu przyjemność, żeby go do siebie przekonać i dodać mu takiej pewności siebie. Ponownie wpił się w jego usta, masując przy tym starannie jego męskość i plecy.

Wcale nie musiałem długo czekać, bo nawet taka drobna stymulacja z jego strony spowodowała natychmiastowe twardnięcie mojego członka. Westchnąłem cicho prosto w jego usta i przymknąłem oczy. Jego dotyk był cudowny i cholernie podniecający. Trochę mnie uderzyło to, że mój członek we wzwodzie nie był nawet tak duży, jak jego w stanie spoczynku. Jeśli zatem ten jego gigant ma się kiedyś znaleźć we mnie, to niech mnie niebiosa trzymają przy życiu!
Delikatnie przyłożyłem dłoń do jego policzka, nie przestając go całować. Był jednak cudowny...

Jego penis we wzwodzie był przeciętnych rozmiarów, ale za to taki przyjemny w dotyku. Po za jednym tygrysołakiem, chłopaka nikt jeszcze nie dotykał. Już wyobrażał sobie, jak tamten leży pod nim w łóżku i błaga o więcej. Zacisnął dłoń na jego członku i zaczął poruszać szybko w górę i w dół. Z przyjemnością później spróbuje smaku jego przyrodzenia. E tam, wyssie go do ostatniej kropli nasienia przy pierwszej lepszej okazji. Może to trochę dziwne, ale lubił obciągać swoim kochankom. Nie przerywał teraz ani pieszczot ani całowania.

Jęknąłem cicho, gdy zaczął zwyczajnie robić mi dobrze ręką. A miało być niby tylko dotykanie! W sumie wiedziałem. Na co się piszę, gdy na tarasie zacząłem go kusić wizją wspólnej kąpieli. I oto siedziałem teraz razem z nim w ciepłej wodzie i niemalże odchodziłem od zmysłów tylko dlatego, że mnie "dotykał". I robił to z rozmachem.
- M-miałeś tylko dotykać - jęknąłem bez cienia pretensji pomiędzy kolejnymi głębokimi pocałunkami. A co będzie, jeżeli on zechce mnie doprowadzić do końca? Ładna mi kąpiel.

- Wiem, ale to cudowny widok kiedy jesteś taki... Zadowalany. Ale może zrobimy przerwę na kąpiel, a z Twoim twardym problemikiem oporamy się za chwilę?
Z chęcią by go doprowadził do końca, po za tym nie był bez duszny. Jak się stawia maszt to trzeba pomóc go opuścić z powrotem. Po za tym samo to dotykanie dawało aniołkowi dużo przyjemności, co ciekawie odmalowywało się na jego twarzy. Z powodu braku odpowiedzi nie przerywał pieszczenia go.